Zamówienia in-house

AKTUALNOŚCI / KOMENTARZE - SAS 4 / 2016

Sporo się dzieje w zakresie zmiany Prawa zamówień publicznych. Początkowo miała to być praktycznie nowa ustawa, nad którą pracował poprzedni rząd. Prac jednakże nie ukończono. A czas nagli, ponieważ kraje Wspólnoty zobligowane są do szybkiego wprowadzenia nowych przepisów do regulacji krajowych związanych z Dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2014/24UE z 26 lutego 2014 r.

W Sejmie złożono rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo zamówień publicznych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 366) oraz poselski projekt (klub PSL) ustawy o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (druk nr 343). Czynnikiem wspólnym obydwu projektów jest właśnie Prawo zamówień publicznych, odnoszące się do możliwości stosowania zamówień typu in-house w gospodarowaniu odpadami komunalnymi. Co do projektu rządowego samorządy opowiadając się za zamówieniami in-house, obserwowały równocześnie podzielone stanowiska pomiędzy Ministerstwem Rozwoju a Ministerstwem Środowiska oraz Urzędem Zamówień Publicznych. W dniu 30 marca br. strona samorządowa Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, odnosząc się pozytywnie do ostatecznych zapisów przedłożenia rządowego, sformułowała uwagi co do zamówień in-house, mające na celu uwzględnienie realiów funkcjonowania różnych form samorządowych podmiotów gospodarczych - potencjalnych realizatorów gospodarki odpadami w gminach. Uwagi te przedstawiono na posiedzeniu plenarnym KWRiST 31 marca br. Tegoż samego dnia przed Sejmem miał miejsce tzw. „Czarny marsz śmieciowy” zorganizowany przez Związek Gospodarki Odpadami (ZPGO) oraz Polską Izbę Gospodarki Odpadami (PIGO). Głównymi postulatami protestujących było wykreślenie z projektu nowelizacji PZP zapisów o zleceniach in-house, zachowanie konkurencji na rynku gospodarki odpadami oraz równe traktowanie wszystkich firm prowadzących działalność w tym sektorze, bez względu na ich formę własności. Od „Czarnego marszu” odcięła się Krajowa Izba Gospodarki Odpadami (KIGO) zrzeszająca 125 krajowych, rdzennie polskich (co podkreśla Prezes KIGO w wydanym specjalnym oświadczeniu) przedsiębiorstw gospodarki odpadami głównie o kapitale samorządowym.
Będąc członkiem Komitetu Regionów UE żywo interesowałem się prawnym usankcjonowaniem relacji gospodarczych, nie tylko w gospodarce odpadami, pomiędzy samorządami a ich własnymi podmiotami gospodarczymi. Wymagało to regulacji, gdyż życie w tym zakresie praktycznie regulowało orzecznictwo sądowe. Także w Polsce, szczególnie określając zasady tzw. „rewolucji śmieciowej”, ustawodawca za Ministerstwem Środowiska, przychylił się ku interesom wszystkich – tylko nie samorządów, które będąc w Unii, musiały działać inaczej niż ich koledzy w innych krajach. Nie było to dla samorządów zrozumiałe. Argumentowaliśmy, że ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach w art. 3 ust. 2 stanowi, że „Gminy zapewniają czystość i porządek na swoim terenie i tworzą warunki niezbędne do ich utrzymania, a w szczególności: – tworzą warunki do wykonywania prac związanych z utrzymaniem czystości i porządku na terenie gminy lub zapewniają wykonanie tych prac poprzez tworzenie odpowiednich jednostek organizacyjnych”. ZGWRP, podobnie jak inne korporacje samorządowe, w wielu wcześniejszych stanowiskach odnoszących się do ustawy postulował o pozostawienie gminom swobody w organizacji systemu zbiórki i segregacji odpadów. To gminy odpowiadają za osiągnięcie odpowiednich poziomów i wskaźników, a zatem winne mieć swobodę w doborze instrumentów, metod i podmiotów  służących osiąganiu celów.

 

CZY ZATEM JESTEŚMY BLIŻEJ OSIĄGNIĘCIA NORMALNOŚCI?

Prywatne podmioty, nie wiedzieć czemu, upatrują zagrożeń dla swojej egzystencji tam gdzie ich nie ma. Strona samorządowa od czasu przygotowania nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, czyli tzw. rewolucji śmieciowej nie mogła i dotąd nie może zrozumieć dlaczego zderegulowano dobrze zorganizowane systemy oparte o prawo regulujące działalność komunalną? Rewolucja śmieciowa nagle z tego systemu wyłączyła istotne ogniwa, nie bacząc na zobowiązania finansowe i ciągłość projektów. Czy zatem było dobrym rozwiązaniem zapewnienie interesów podmiotów prywatnych kosztem firm komunalnych, kosztem zatrudnionych tam pracowników, a w końcu kosztem mieszkańców? W efekcie, w niektórych sytuacjach należało płacić nowym podmiotom i łożyć jednocześnie na utrzymanie i egzystencję własnych spółek. Paranoja! Podmioty prywatne, szczególnie te małe, zdaje się nie dostrzegają, że  w wielu przypadkach je i spółki samorządowe „ograły” firmy będące potentatami. Firmy mogące startować w przetargach w całym kraju, w odróżnieniu od spółek komunalnych mogących działać w zasadzie w granicach gminy. Na początku było względnie tanio. Dopiero w następnych przetargach, kiedy już nie było konkurencji, wyszło „szydło z worka”. Zapłacili oczywiście mieszkańcy!
Samorządy domagając się implementacji przepisów „in-house”: w gospodarce odpadami stoją po stronie europejskiego ładu prawnego bez naszych narodowych pierwiastków te prawo burzące, a także po stronie tożsamych europejskich reguł w zakresie wykonywania usług publicznych na rzecz swoich wspólnot samorządowych. ”In-house” pozwoli na długofalowe planowanie i zmierzanie do osiągnięcia najlepszych efektów w gospodarce odpadami, a tym samym do racjonalizacji kosztów. Zmiany organizacyjne i kosztotwórcze wynikające z cyklicznych przetargów nie mają nic wspólnego z polityką odpowiedzialnego biznesu nie nastawionego na zysk, a na racjonalizację kosztów.
Instytucja in-house działa z powodzeniem od lat w wielu krajach m.in. w Hiszpanii, Holandii Niemczech, Szwecji, Austrii, Finlandii, a nawet w Słowenii. Warto podkreślić, że są to kraje legitymujące się najlepszymi efektami ekologicznymi w gospodarce odpadami. Podmioty komunalne muszą spełniać wszystkie wymagania, tak jak podmioty prywatne. Natomiast funkcjonowanie spółek własnych niesie z sobą i aspekt społeczny, to właśnie spółki samorządowe są gwarancją stabilnego zatrudniania pracowników w oparciu o Kodeks pracy i aktywizację osób bezrobotnych w rejonach ich działania. Łatwiej też je kontrolować. W podmiotach tych optymalizację kosztów wymusić może zawsze groźba zamówienia usług w trybie przetargowym. Społeczeństwo ma także poczucie wpływu, kontroli i decyzji w stosunku do podmiotów własnych. A głównym „nadzorcą i weryfikatorem” tych podmiotów i ich kierownictwa są wyborcy co 4 lata udający się do urn wyborczych. Wyborcy, którzy wnoszą „opłatę śmieciową”.

”In-house” pozwoli na długofalowe planowanie i zmierzanie do osiągnięcia najlepszych efektów w gospodarce odpadami, a tym samym do racjonalizacji kosztów. Zmiany organizacyjne i kosztotwórcze wynikające z cyklicznych przetargów nie mają nic wspólnego z polityką odpowiedzialnego biznesu nie nastawionego na zysk, a na racjonalizację kosztów.


Leszek Świętalski
Sekretarz Generalny Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej

SPIS TREŚCI

Wydawca: SKIBNIEWSKI MEDIA, Warszawa