Ile kadencji może sprawować wójt?

AKTUALNOŚCI / KOMENTARZE - SAS 5 / 2016

Pomysł ograniczenia liczby kadencji wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast powraca jak bumerang. Tym razem jednak ma spore szanse, aby z postulatu stać się obowiązującym prawem. Za jest bowiem partia rządząca.

Ostatnio o tym punkcie programu Prawa i Sprawiedliwości przypomniał Sebastian Chwałek, wiceminister administracji i spraw wewnętrznych i administracji, na posiedzeniu sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, które odbyło się 30 marca 2016 r.


KIBICE Z KUKIZ’15

– Problem wielokadencyjnego zasiadania danego włodarza w samorządzie powoduje niebezpieczne zadłużenie, nie z uwagi na chęć rozwoju, tylko z chęci organizowania życia politycznego w samorządzie – mówił wiceminister. – Chodzi o zatrudnianie dużej liczby osób znanych, znajomych w ramach samorządów – wskazywał Sebastian Chwałek.
– Kiedy znajdziemy odwagę, wolę polityczną do tego, żeby wprowadzić zasadę kadencyjności władzy wykonawczej? – wtórował ministrowi Ireneusz Zyska, poseł Kukiz’15. – W małych gminach, a w dużych też, wójtowie, burmistrzowie po prostu podporządkowują sobie cały aparat administracyjny. Również radni są uzależnieni – podkreślał poseł.


ARGUMENTY BEZ POKRYCIA

Z takim podejściem nie zgadza się prof. Andrzej Szewc z Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach.
– Teza, że wieloletnie urzędowanie wójta w tej samej gminie sprzyja powstawaniu patologii o charakterze nepotycznym, samowładczym, a nawet kryminalnym nie potwierdzają żadne poważne argumenty – mówi prof. Andrzej Szewc z Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach. – Próżno ich szukać w badaniach czy publikacjach naukowych – dodaje prof. Szewc.
Zresztą potwierdzeniem tezy o licznych patologiach w samorządzie powinny być liczne referenda w sprawie odwołania organów wykonawczych w gminach. Tymczasem w kadencji 2010–2014 zorganizowano w Polsce 113 referendów, w wyniku których odwołano władze 16 gmin. Biorąc pod uwagę, że gmin w Polsce jest 2479 oznacza to, że referenda odwoławcze przeprowadzono zaledwie w 4,5 proc. gmin, a w ich wyniku wymieniono władze w 0,6 proc. gmin w Polsce.
Jednocześnie statystyka pokazuje, że co cztery lata następuje wymiana ok. 30 proc. wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. A tych, którzy funkcję tą pełnią „od samego początku” jest może 10 proc.


PRZEPISY JUŻ MAMY

Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP podkreśla, że już obecnie istnieje cały szereg regulacji ustawowych, które umożliwiają eliminowanie ewentualnych, negatywnych efektów wielokadencyjnego sprawowania funkcji wójta przez te same osoby.
– Są to m.in. przepisy antykorupcyjne zawarte w ustawie o samorządzie gminnym, kodeksie karnym, czy ustawie o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne – wymienia Marek Olszewski.
Funkcjonowanie samorządu terytorialnego poddane jest ponadto drobiazgowemu nadzorowi.
– Od wojewodów, przez Najwyższą Izbę Kontroli, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Centralne Biuro Śledcze, aż po Regionalne Izby Obrachunkowe i Samorządowe Kolegia Odwoławcze – dodaje Marek Olszewski.


FACHOWCY ZAWSZE W CENIE

W ocenie Zygmunta Frankiewicza, prezesa Związku Miast Polskich i prezydenta Gliwic (nieprzerwanie od 1993 r.) pomysł ograniczenia liczby kadencji to pomysł zły przede wszystkim dlatego, że może ograniczyć tempo rozwoju naszego kraju. A to dlatego, że wójtowie, burmistrzowie, czy prezydenci miast, w ciągu ostatnich 25 lat stali się wyspecjalizowanymi menagerami od lokalnego zarządzania.
– To wyraźnie było widać przy okazji wprowadzania systemu „Źródło” w urzędach stanu cywilnego. Dopóki samorządy realizowały to zadanie indywidualnie, a wiele z nich robiło to elektronicznie, wszystko działało. Po zmianach wprowadzonych przez rząd pojawiło się wiele problemów – wskazuje Zygmunt Frankiewicz.

Jakub Gortyński

SPIS TREŚCI

Wydawca: SKIBNIEWSKI MEDIA, Warszawa