Wielokadencyjny wójt – wartość czy zagrożenie?

AKTUALNOŚCI / ANALIZY - SAS 6 / 2016

Na ostatnim XXX Zgromadzeniu Ogólnym Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej przyjęto stanowisko w sprawie ograniczenia ilości kadencji organów wykonawczych gmin, czyli wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Dlaczego Związek, nie po raz pierwszy zresztą, podejmuje decyzję i uczestniczy w dyskusji na temat bardzo niewygodny? Niewygodny, bowiem nikt nie powinien być sędzią we własnej sprawie. Ilekroć samorządowcy wypowiadają się w tej sprawie, zaraz rozlegają się głosy bliskie potępieniu i wskazujące, że występujemy wyłącznie w obronie własnych interesów oraz, że raz zdobytych urzędów (stołków) nie chcemy oddać. Do wyrażenia sprzeciwu uczestników Zgromadzenia zmusiły wypowiedzi niektórych polityków, a nawet ich deklaracje programowe w zakresie ograniczenia ilości kadencji. W Sejmie pracuje stała podkomisja ds. ustroju samorządów. Jej plan pracy przyjęty na pierwsze, obecne, półrocze zawiera punkt dotyczący ograniczenia ilości kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Niewątpliwie obecny ustrój samorządowy, czyli prawo kreuje wójtów na organy o bardzo dużym zakresie władztwa i kompetencjach. Niektórych polityków to uwiera. Jako samorządowcy jesteśmy skłonni dyskutować wręcz, czy zakres władzy powinien być aż tak szeroki? Jeżeli zmiana – to jakościowa. To przecież sam samorząd domaga się powołania komisji kodyfikacyjnej prawa samorządowego. Podejmowane w ostatnim okresie inicjatywy ustawodawcze, bez względu na podmioty występujące z nowymi propozycjami, cechują się brakiem systemowego i kompleksowego podejścia do zmian w tej kluczowej dla rozwoju państwa dziedzinie. Równoległe prowadzenie prac legislacyjnych nad szeregiem istotnych zmian ustrojowych, bez zapewnienia należytej ich koordynacji, nie prowadzi do deklarowanego uporządkowania prawa samorządowego, lecz stanowi istotne ryzyko jego dalszego komplikowania. W szeregu przypadków próba wybiórczego i punktowego rozwiązania przez ustawodawcę doraźnych problemów może skutkować powstaniem szeregu kolejnych wątpliwości i niejasności co do ustroju samorządów. Sprawny i logiczny ustrój samorządów przedkłada się bezpośrednio na sytuację obywateli tworzących wspólnoty samorządowe. Celem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Samorządu Terytorialnego powinno być opracowanie całościowej diagnozy obowiązującego systemu prawa, regulującego funkcjonowanie samorządu terytorialnego, w szczególności ustrojowego prawa samorządu terytorialnego oraz przygotowanie założeń i ogólnych kierunków zmian w tym zakresie. Po ich akceptacji przez wszystkie zainteresowane środowiska, Komisja Kodyfikacyjna powinna przygotować projekty niezbędnych aktów prawnych, a po ich uchwaleniu czuwać nad zachowaniem spójności systemu prawa samorządowego w trakcie kolejnych zmian ustawowych.
Ograniczenie ilości kadencji organów wykonawczych gmin ma właśnie taki wybiórczy kontekst. Zmiana dla samej zmiany. Wydaje się, że propozycja ta ma wyłącznie podłoże polityczne i nic nie wnosi w kwestii rozwiązywania problemów samorządów. Ma także charakter fragmentaryczny i nie niesie z sobą żadnych propozycji odnoszących się do zmiany relacji i pozycji pomiędzy organami stanowiącymi a wykonawczymi w samorządach. Nie zawiera rozwiązań antykorupcyjnych, ochrony socjalnej wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz ich rodzin po zakończeniu kadencji oraz nie wykazuje żadnej koncepcji pożytecznego wykorzystania doświadczenia, wiedzy i umiejętności wysokiej klasy wielokadencyjnych menedżerów samorządowych. Argumentem za ograniczeniem kadencyjności ma być sprzyjająca ponoć długiemu urzędowaniu tendencja do powstawania patologii, zdaniem niektórych parlamentarzystów, o charakterze nepotycznym, samowładczym, a nawet kryminalnym. Argumenty te, nigdy nie zostały jednak potwierdzone konkretnymi i wiarygodnymi danymi. Wręcz przeciwnie. Od wielu lat samorząd, ze swoimi liderami cieszy się najwyższym zaufaniem społecznym do instytucji Państwa. Nawiązując do kwestii negatywnych zjawisk, które potencjalnie może powodować sprawowanie mandatu przez tą samą osobę przez kolejne kadencje, trzeba zauważyć, iż obecnie obowiązujące przepisy zawierają szereg unormowań, które umożliwiają ich eliminowanie. Są to m.in. przepisy ustawy o samorządzie, Kodeksu karnego, ustawy  o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne oraz ustawy o referendum lokalnym. Funkcjonowanie samorządu terytorialnego poddane jest ponadto drobiazgowemu nadzorowi. Od wojewodów, przez NIK, PIP, UKS, CBA, CBŚ, aż po RIO i SKO.
Co do samego ograniczenia kadencyjności, to powszechnie słyszymy, że powinny to być co najwyżej dwie kadencje. Nadmieniam, że mówimy o stanowiskach pochodzących z wolnych wyborów. Do ich wykonywania dobieramy ludzi w sposób, który niekiedy wydaje się być dość przypadkowy. W procedurze samych wyborów nie przewidziano obostrzeń co do wykształcenia czy kwalifikacji kandydata.
Dwie kadencje to jest czas, który trzeba poświęcić na nabycie umiejętności, nabycie wiedzy, nauczenie się strategicznego, niestandardowego myślenia. Aby osoba, na którą padł wybór, z pełną świadomością wiedziała, jakie podejmuje decyzje, które mają wpływ na wiele, wiele dziedzin życia zarówno zbiorowego jak i indywidualnego. Musi nabyć tę wiedzę, a do tego potrzebny jest czas. Jeżeli każemy odejść takiej osobie, jednocześnie musimy założyć, że znów przyjdzie osoba ucząca się. Nie wiem, czy stać nas na marnowanie doświadczonych zasobów ludzkich – pozwalając, żeby szły w niebyt – i eksperymentowanie poprzez zatrudnianie osób niedoświadczonych w zawodzie.
Natomiast jeśli chcemy, żeby tak było, porozmawiajmy wcześniej o ustroju instytucjonalnym gminy i zmieńmy go. Zdejmijmy taki zakres władzy i odpowiedzialności ciążącej na jednoosobowym organie wykonawczym, inaczej to skonstruujmy, wprowadźmy zakres osłon o charakterze socjalnym i antykorupcyjnym. Wtedy możemy porozmawiać o kadencyjności. Niech wójt zabsorbowany będzie pracą na rzecz gminy, a nie myśleniem o swojej przyszłości.

Leszek Świętalski
Sekretarz Generalny ZGWRP

SPIS TREŚCI

Wydawca: SKIBNIEWSKI MEDIA, Warszawa