Związek Gmin Wiejskich – podsumowanie roku 2021, prognozy na 2022 rok

Z GMIN, MIAST I POWIATÓW - BS 1/2022

Rozmowa z Krzysztofem Iwaniukiem, wójtem gminy Terespol, przewodniczącym Związku Gmin Wiejskich RP.

Fundusze unijne w perspektywie lat 2021-2027 – na co liczą samorządy w najbliższym roku, jakie mają obawy?

Wprawdzie opiniowaliśmy w 2021 r. RPO, ale nikt z nas nie potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie, kiedy ruszą konkursy. Obawiam się, że spór między KE a naszym rządem będzie trwał dłużej. Mam nadzieję jednak, że nie wyrzekniemy się tych pieniędzy, bo mimo nierównomiernego podziału wewnątrz kraju, to fundusze unijne przez ostanie kilkanaście lat pozwoliły odrobić wiele zapóźnień cywilizacyjnych.
Dobrze, że są teraz pieniądze przejściowe z Programu Inwestycji Strategicznych, bo wypełnią one lukę w oczekiwaniu na fundusze z obecnej perspektywy unijnej. Tu zyskały i bardzo dobrze, nieco więcej biedniejsze gminy, które otrzymały wysokie dofinansowanie. Ale ciągle mamy wiele obaw, jeśli chodzi o obszary wiejskie. Pamiętajmy, że inwestycję trzeba nie tylko zrealizować, wybudować, ale potem trzeba dany obiekt, infrastrukturę utrzymać. I kiedy nasze nadwyżki operacyjne będą spadać, prognozuję, że nastąpi to już w 2023 r., będzie nam coraz trudniej. Dlaczego? 9 mln Polaków przestanie płacić PIT, a w przeważającej większości będą to mieszkańcy obszarów wiejskich i małych miasteczek.
Wracając do funduszy unijnych, nawet jak konkursy ruszą, a wejdzie Polski Ład – pozostaje pytanie czy będzie nas stać na wkład własny? Nawet przy wysokim dofinasowaniu 85-procentowym wiele gmin będzie mieć z tym problem. Najbliższe lata pod tym względem będą dla nas coraz trudniejsze. Dlatego też uważam, że jest potrzeba wydzielenia osobnych funduszy, zarówno unijnych, jak i krajowych, na obszary wiejskie oraz znowelizowanie ustawy.

WYZWANIA OPIEKI SPOŁECZNEJ W 2021 I 2022 R.

Spójrzmy na strukturę mieszkańców wsi. Jeszcze w latach 60 XX wieku 75 proc. mieszkańców wsi było rolnikami, dziś tylko co 10 mieszkaniec jest rolnikiem. Pozostali (mniej więcej połowa) przekwalifikowali się na branże nierolnicze, jeśli mieli możliwość pracy w miastach, a reszta to emeryci albo klienci opieki społecznej. Pamiętajmy, że w województwach tzw. ściany wschodniej co druga kobieta nigdy nie pracowała na stałe zawodowo.
Usługi publiczne na obszarach wiejskich to w wielu miejscach jedynie urząd gminy (w dużej mierze właśnie usługi świadczone w ramach opieki społecznej), karetka pogotowia i sklep obwoźny. Dlatego zupełnie nie rozumiem dlaczego oddala się naszych klientów od opieki społecznej – a tym samym od usług publicznych, przez oddawanie obsługi świadczeń typu 500 plus, 300 plus do ZUS.
Coraz większym problemem na obszarach wiejskich jest rosnąca liczba osób starszych i samotnych. Na to jeszcze nałożyła się pandemia. Niska emerytura KRUS w wielu wypadkach nie starcza na utrzymanie, a cały czas rosną koszty utrzymania. W przyszłym roku jeszcze bardziej odczujemy wszyscy wzrost bieżących kosztów energii, ogrzewania domów, paliwa, cen żywności itd.
Zarobki w opiece społecznej są zdecydowanie poniżej średniej krajowej i dlatego coraz trudniej znaleźć osoby do tej wymagającej pracy. A wymogi, problemy będą rosły wraz ze wzrostem starzenia się społeczeństwa i zaniku wielopokoleniowych rodzin. Młodzież pojechała do miast, ale tak zawsze było, tyle że dziś mamy dramat, jeśli chodzi o liczbę urodzeń dzieci. To jest główny problem, który powinien spędzać sen z powiek polityków. I wygląda na to, że to są niestety trwałe trendy.
Moim zdaniem najwyższa pora na reformę w opiece społecznej – powinna być jedna decyzja przyznająca świadczenia uwzględniające potrzeby różnego rodzaju, by nie trzeba było wypłacać, jak teraz za każdym razem nowego dodatku, co zwiększa i tak dużą biurokrację.

Czy rok 2022 przyniesie przełom w walce ze smogiem?

Czy walka ze smogiem w obszarach wiejskich nie jest problemem samym w sobie? Tereny wiejskie są w bardzo trudnej sytuacji ze względu na rozproszenie, nierównomierne zaludnienie, co wyklucza budowę sieci zbiorczych. Pytanie jakie najczęściej słyszymy to: po co zamieniać piece węglowe na piece węglowe, kiedy problemem największym jest to co się do tego pieca wrzuca.
Poziom realizacji w programach typu Mój Prąd, Czyste Powietrze pokazuje, jak nierówny jest rozkład wsparcia z centralnych programów. W mojej gminie niewiele osób skorzystało, decydując się np. na pompy ciepła. Ale to wydatek 80 tys. zł. Fotowoltaika to kolejne 30 tys. Ile osób w wiejskiej gminie może sobie na to pozwolić? Nie ma siły, by stało się to powszechne, jak w Norwegii, Szwecji – to nie ten poziom zamożności, nie to podejście, nie te realia.
Tylko 25 proc. obszarów wiejskich ma sieci gazowe, czyli nawet paliwo przejściowe, które będzie mogło być stosowane do 2025 r., jest nierealne u nas do upowszechnienia. Do tego gaz zdrożał, a gminy wiejskie przy swoich budżetach nie są w stanie dopłacać ludziom do rachunków, jak np. robi to Kraków.
Wyzwania są zatem ogromne, a na obszarach wiejskich nie widać powszechnego boomu w tym zakresie. Potrzebne są programy, które zupełnie inaczej podchodzą do problemu. Bez gmin to się nie uda – kluczową kwestią jest moim zdaniem przywrócenie gminnych programów ochrony środowiska. Po pierwsze – byłyby to pieniądze znaczone, przed takimi wyzwaniami jak Zielona Europa, a po drugie – dostosowywalibyśmy je do potrzeb naszych mieszkańców, choćby metodą prób i błędów, by w realnej pespektywie można było je wdrożyć.

Relacje na linii samorząd-rząd – szanse czy zagrożenia?

W Komisji Wspólnej momentami widać chęć dialogu i miejsce na kompromisy, ale kluczowe sprawy wciąż „leżą”. Systematycznie jako strona samorządowa wywołujemy najważniejsze do uregulowania tematy, jak finansowanie oświaty, gospodarka odpadami i … ciągle czekamy na systemowe rozwiązania. Powoływani są kolejni pełnomocnicy czy to w rządzie, przy MSWiA, czy przy prezydencie i nic kompletnie z tego nie wynika. Cała para idzie w gwizdek. Co z tego, że był zespół roboczy do przeglądu prawa samorządowego, co z tego że przygotowujemy wiele stanowisk, opinii, projektów, skoro w tym roku nie dało to nic konkretnego, nic co by dawało szanse stabilizacji pewnej. Cały czas żyjemy w wiecznej rewolucji legislacyjnej, a gmina musi planować kilkanaście lat do przodu. W moim przekonaniu trzeba jak najbardziej stabilizować samorząd, który dba o podstawowe potrzeby mieszkańców i dostarcza usług niezbędnych każdego dnia. Pojawiają się za to kolejne elementy centralizacji, czy to w szpitalnictwie czy opiece społecznej, co jest bardzo niepokojące.

Co się udało?

Przekonaliśmy rząd, że w czasie pandemii trzeba rozruszać inwestycje publiczne. Dzięki programowi inwestycji strategicznych słabsze samorządy dostały większe dofinansowanie, a w drugim naborze zyskać mają dodatkowo gminy popegeerowskie. Jednak nie zapominajmy, że te inwestycje będą generować stałe koszty w kolejnych latach, a nasze budżety będą w dużo trudniejszej sytuacji. Powinien być program dedykowany regionom wiejskim, albo szerzej – gminom marginalizowanym. Te gminy same sobie nie poradzą.
Ze strony ministra finansów spotkało się ze zrozumieniem nasze stanowisko ws. konieczności zróżnicowania dochodów gmin, bo nie wszystkie gminy swoje dochody opierają na wpływach z PIT. Są typowo rolnicze gminy, tam, gdzie nie ma zakładów – one muszą mieć zagwarantowane ustawowo inne formy dochodów. Być może warto rozważyć kategoryzację gmin i zasilać je inaczej w dochody. Nam większy udział w PIT nic nie da, jak większość mieszkańców PIT nie płaci lub nie będzie płacić bo zostanie zwolniona.

SPIS TREŚCI

Wydawca: SKIBNIEWSKI MEDIA, Warszawa